Wiersz powinien sponiewierać,
Wiersz powinien obezwładnić.
To kryteria są na teraz,
A nie ładnie, czy nieładnie.
Nawet jeśli wisi mu to,
Wkrótce skuli się, jak chomik,
Słuchacz, gdy go wsparte nutą,
Słowo z nagła oszołomi.
[Refren:]
Gdy zabierasz głoś,
Głos ma być jak cios,
By ze sztuką wzniosłą
Swój połączyć los,
Romantycznym być kochankiem,
Mierzyć z rapem się i punkiem,
Celuj głosem prosto w nos!
Każdy twórca, co za młodu
Wieszczy, bo go w środku trzęsie,
Gdy już pojmie, że to produkt
Też spożywczy, w pewnym sensie,
Myśli widząc, co jest grane:
Stanę i znienacka walnę.
Dzieło w formie rozdmuchane,
W treści zaś esencjonalne.
[Refren:]
Gdy zabierasz głoś,
Głos ma być jak cios,
By ze sztuką wzniosłą
Swój połączyć los,
Romantycznym być kochankiem,
Mierzyć z rapem się i punkiem,
Celuj głosem prosto w nos!
Świat, być może, nie doceni,
Ale za to fajnie będzie,
Jeśli zrobi się wrażenie
Na brunetce w trzecim rzędzie.
Kiedyś tak tłumaczył mi to
Pewien znany kompozytor:
Przede wszystkim liczy się
Odpowiednie mieć “entrée”.
Że nie wszystkim się udaje,
Gotów bądź na życie w biedzie.
Ważne, żebyś jako grajek
W każdej chwili mógł powiedzieć,
Obojętnie, co bym palnął:
“Proszę nie kojarzyć mnie tu
Z polityką kulturalną
Jakichkolwiek gabinetów”.
[Refren:]
Gdy zabierasz głoś,
Głos ma być jak cios,
By ze sztuką wzniosłą
Swój połączyć los,
Romantycznym być kochankiem,
Mierzyć z rapem się i punkiem,
Celuj głosem prosto w nos!